Paweł Gniazdowski, senior advisor w Lee Hecht Harrison Polska, zwraca uwagę, że pokolenie Z to pierwsze pokolenie wychowane w systemie edukacji, który mocno promował samorealizację czy poszukiwanie własnej tożsamości w odróżnieniu, a nawet w kontrze do edukacji tradycyjnej, nastawionej na dostosowywanie się do reguł społecznych i presji na tradycyjnie definiowany sukces (dobra materialne, prestiż, władza). Bardzo ważne dla generacji Z są także relacje w pracy – z szefem i współpracownikami. Mogłoby się wydawać, że młodzi, którzy wychowali się w erze internetu i smartfonów, nie przywiązują tak dużej wagi do bezpośredniego kontaktu z innymi. To błędne założenie.
Pokolenie Z chce budować relacje w miejscu pracy i opierać je na zasadach etyki, wzajemnej otwartości i szacunku. Przedstawiciele generacji Z to indywidualiści, którzy cenią niezależność w pracy. Jest to jednak indywidualizm twórczy i nie wpływa na budowanie relacji z innymi. – Szef jest ważny, bo decyduje o premii i karierze. To akurat bardzo rozsądne podejście. Oczywiście pokolenie Z bardzo ceni sobie dobre relacje w pracy na podobnej zasadzie jak ceni dobre relacje towarzyskie. To podejście jest właściwe, ale firmy nie umieją tego wykorzystać do swoich celów – ocenia Paweł Gniazdowski.