Zwalnia AI, czy człowiek? I czy to ma znaczenie dla pracownika?

Czy użycie AI w procesie wskazania pracowników do zwolnienia będzie widziane jako obiektywne i sprawiedliwe, czy może „nieludzkie” i nieuwzględniające niemierzalnego?
Kategorie:
Newsletter
Bądź z nami na bieżąco
Zwalnia sztuczna inteligencja czy pracownik

Hasło „zwolniła mnie sztuczna inteligencja” ma potężny potencjał wywołania wielkiej burzy i zebrania tysięcy kliknięć i reakcji, przypuszczalnie negatywnych. Z perspektywy pojedynczego pracownika zwolnienie z pracy nie jest codzienną decyzją biznesową. Pracownik ma prawo do indywidualnego potraktowania, o ile przyczyny jego zwolnienia są indywidualne.

Sądzę, że musi upłynąć sporo czasu, aby nawet tylko wspieranie się AI przy obiektywnej parametryzacji decyzji o zwolnieniu nie spotkało się z krytyką. Zarówno w powierzchniowym odbiorze i w rzeczywistości, AI nie jest narzędziem jak każde inne, szczególnie jeśli założymy, że następuje w jego użyciu swoiste delegowanie procesu myślowego – a nawet decyzyjnego. Dla osoby zwalnianej może więc mieć znaczenie, że decyzja podjęta była z wykorzystaniem systemu AI, a nie innego, mniej „inteligentnego” narzędzia, lub po prostu przez konkretnego menedżera.

Oczywiście sztuczna inteligencja zatrudniona do analizy struktury przedsiębiorstwa może „wydać rekomendacje” dotyczące np. zbędności poszczególnych stanowisk i w taki sposób wesprzeć menedżera decydującego o losie danej osoby w firmie. Zbyt mało wiemy o możliwościach AI, aby przesądzać czy jej rekomendacje mogą kiedyś być postrzegane przez odbiorców decyzji jako obiektywne, a tym bardziej sprawiedliwe. Zwalniane osoby jeszcze długo będą oczekiwać rozmowy z prawdziwym człowiekiem i prawdziwie ludzkiego uzasadnienia, gdy dojdzie do przekazania komunikatu o rozstaniu. Nie pomoże tłumaczenie, że zastosowane algorytmy czy reguły uczenia są dziełem umysłów ludzkich, i rozwijane są na bazach danych opartych o ludzkie wytwory. Dziś wciąż jeszcze będą odbierane jako „nieludzkie”, gdyż w potocznym odbiorze AI po prostu zastępuje człowieka, a nie mu pomaga.

Obawiam się, że firmy będą miały pokusę wykorzystania tej percepcji AI i zasłonienia się zaawansowanymi technologami dla ukrycia niejawnych lub nieobiektywnych kryteriów wyboru osób zwalnianych. Ale będą to zapewne główne te organizacje, które dziś stosują mniej technologiczne, ale proceduralne metody do uzasadniania takich decyzji.

Ważne jest rzecz jasna w jakim celu takie delegowanie, czyli posłużenie się sztuczną inteligencją przy zwalnianiu, miałoby służyć. Przecież jednak większość decyzji zwolnieniowych w istocie opiera się na twardych, mierzalnych parametrach. To raczej sam fakt użycia czy scedowania decyzji na AI będzie wizerunkowym problemem, a kwestionowanie kryteriów będzie tematem wtórnym. I to rozmowy o kryteriach firmy mogą chcieć uniknąć.

Praktyka uczy (a prawo stanowi), że mamy dwie zasadnicze przyczyny rozstania z pracownikiem:

  1. Widoczne są jasno zdefiniowane błędy i niedociągnięcia w pracy lub nawet dyscyplinarne przekroczenia pracownika.
  2. Pracownik nie jest nic winien, ale firma nie może z przyczyn ekonomiczno-biznesowych inwestować w dalsze utrzymywanie stanowiska.

W pierwszym przypadku w ogóle nie widzę pola do popisu dla sztucznej inteligencji, nawet gdyby była naprawdę zaawansowana.

W drugim przypadku, to raczej analiza ekonomiczna, czy biznesowa, powinna decydować. Dziwiłbym się menedżerom, którzy chcieliby uniknąć takiej pracy i odpowiedzialności, bo w końcu podejmowanie takich decyzji stanowi esencję ich zawodu.  Niezależnie od wykorzystanych narzędzi.